lutego 01, 2021

Pierwszy semestr farmacji


Cześć! 

    Pierwszy semestr farmacji zaliczony. Wydaje mi się, że przez nauczanie hybrydowe nie było tak najgorzej. Trochę boję się, że gdy powrócimy do zajęć stacjonarnych będzie o wiele trudniej. Dzisiaj chciałam omówić ten semestr i przedmioty jakie były. Może przyda się to przyszłym kandydatom. Najważniejszymi przedmiotami była biologia z genetyką i chemia ogólna i nieorganiczna.

    Na biologii mieliśmy ćwiczenia, na których oglądaliśmy pod mikroskopem pasożyty człowieka, pokrótce je omawialiśmy i sporządzaliśmy rysunki. Na szczęście prowadzący pokazywali nam przykładowe rysunki, więc nie musieliśmy polegać tylko na tym co widzimy pod mikroskopem. Dodatkowo pod koniec semestru mieliśmy zajęcia z genetyki i uczyliśmy się m.in. o pcr, elektroforezie itp. Oraz wyodrębnialiśmy DNA. Te ostatnie zajęcia bardzo mi się podobały, było w nich coś ciekawego, intrygującego. Mieliśmy z tego przedmiotu egzamin praktyczny i teoretyczny (oby dwa przez Internet). Na praktycznym mieliśmy 30 zdjęć pasożytów i musieliśmy odgadnąć co to za robaczek, podać jego nazwę polską i łacińską oraz formę rozwojową.

    Na chemii mieliśmy do wykonania różne analizy kationów i anionów. Na początku trochę przerażała mnie ilość materiału do zapamiętania, ale na szczęście na ćwiczeniach można było korzystać z książek, notatek i pytać o pomoc prowadzących. Ja trafiłam na bardzo miłą i wyrozumiałą panią doktor. Najgorsza dla mnie była chyba grupa 2 kationów (wtedy dużo reakcji robi się na siarczkach- bardzo nieprzyjemne zapachy). Najgorzej mi szła i najdłużej nad nią siedziałam. W połowie października przeszliśmy na całkowite zdalne nauczanie, przez co uciekł nam miesiąc i straciliśmy ten czas bezpowrotnie. Po powrocie było trochę większe napięcie, strach że nie wyrobimy się z analizami do końca semestru i trochę się wtedy stresowałam. Na szczęście w mojej grupie wszyscy skończyliśmy tydzień przed zakończeniem semestru. Z każdej grupy kationów i anionów pisaliśmy również kolokwia, był też kolos z całego materiału. Na koniec został nam egzamin praktyczny, którym strasznie się stresowałam, bo nie mogliśmy mieć żadnych pomocy naukowych, nawet nie mogliśmy rozmawiać ze sobą. Dodatkowo dostawaliśmy sól w postaci stałej, która nie zawsze chciała się dobrze rozpuścić w wodzie. Pomimo takiej ilości stresu zajęcia mi się podobały. Często wychodziły piękne kolory roztworów czy osadów, którymi się zachwycałam. Niestety przez obostrzenia starałam się nie używać telefonu na Sali, więc nie mam zdjęć, ale uwierzcie mi na słowo. Oczywiście w sesji mieliśmy egzamin z materiału omawianego na wykładach.
    Dodatkowo mięliśmy przedmioty takie jak: matematyka, biofizyka, łacina, angielski, wf, historia farmacji, anatomia, bhp, właściwości wybranych metali. Na matematyce uczyliśmy się całek (lubiłam matmę w liceum, tu było ciężej), na biosyfie robiliśmy głównie zdalnie ćwiczenia i sprawozdania, więc nie było tak trudno, ale kolokwium końcowe było dosyć trudne (nigdy nie przepadałam za fizyką). Historia farmacji czasami była ciekawa, czasami nudna, anatomia była dosyć trudna, ale mieliśmy cudownego wykładowcę i miło mi upłynął czas.
    Podsumowując pierwszy semestr nie był taki zły, trzeba było się trochę przestawić, bo jednak jest trochę inaczej niż w liceum. 

Brak komentarzy: